sobota, 9 stycznia 2016

10 RZECZY, KTÓRE MNIE USZCZĘŚLIWIAJĄ

Dzisiaj post myślę, że bardzo miły! Chyba, że tylko ja lubię słuchać/czytać o tym, że coś kogoś uszczęśliwia.:)
Dobra, to do rzeczy!


  1. Kawa, trzeba przyznać, że mnie uszczęśliwia... Bez niej pewnie nieraz nieraz chodziłabym jak zombi. 
  2. Jestem bardzo szczęśliwa, kiedy widzę, że członkowie mojej rodziny są szczęśliwi. Lubie widzieć uśmiech na twarzy moich najbliższych.
  3. Uwielbiam spędzać czas z moją mamą, daje mi dużo szczęścia.:)
  4. Bardzo lubię śpiewać, ale tylko przy najbliższych osobach lub jak jestem sama, przy innych nie.
  5. Chciałam ominąć ten punkt, ale przyznam się, że mi i jak pewnie wielu innym coś słodkiego daje radość!:D
  6. Uszczęśliwiają mnie także zwykłe drobnostki występujące w życiu każdego z nas, na które szczerze mówiąc najczęściej nie zwracamy uwagi. Miłe dzień dobry i uśmiech od sąsiada, komplement lub kiedy ktoś daje nam znać, że jesteśmy mu potrzebni.
  7. Spadek kilogramów na wadze także robi mnie szczęśliwszą!
  8. Szczęście daje mi też mój pies, kiedy kładzie się obok, wtula i mogę zwyczajnie na niego popatrzeć i go pogłaskać. 
  9. Jak pewnie większość dziewczyn, mnie także zakupy uszczęśliwiają. A czasem nawet samo chodzenie po sklepach wystarcza.:)
  10. Kiedy czuję się spełniona w tym co robię, czuję się szczęśliwa.

A więc to na tyle, kilka "faktów", z których potrafię się cieszyć, może pomoże to komuś kto nie potrafie tego szczęścia wydobyć z właśnie tak małych rzeczy.:)
-A

9.01.15

Jakiś czas się tu nie odzywałam i zaniedbałam posty, które już dawno miały się pojawić... Miałam problem z internetem, przez jakiś czas nie było go wcale, na szczęście już wszystko jest ok. Ostatnio sporo w moim życiu się dzieje, naprawdę całkiem sporo, dużo ważnych decyzji do podjęcia. Dziś miałam być na 5 godzinach "praktyk", niestety wyszłam po dwóch bo prawie zemdlałam. Najpierw zrobiło mi się duszno, gorąco - myślę ok, bywa. Wyszłam na dwór pooddychać. Wróciłam i po jakimś czasie to samo, ale mocniej, zrobiło mi się całkiem czarno przed oczami. Przy tym jeszcze silny ból brzucha więc poszłam do domu. Wolałam wyjść niż miałaby przyjechać karetka haha. Jak teraz myślę, to nie wystałabym tych pięciu godzin...
Ostatnio strasznie marznę, wczoraj przesunęłam sobie łóżko pod okno, żeby być koło grzejnika, a mimo to i tak w nocy było mi zimno.
Moja dieta ostatnio nie idzie najlepiej a dziś to już całkiem, choć raz w miesiącu chyba każda ma słodki dzień.:) Ale trzeba się wziąć na sto procent, na całość, chcę ładne, zdrowe i jędrne ciało a samo się takie nie stanie! A wy jak sobie radzicie? Dajecie radę nie ruszać słodkiego przez całe miesiące czy jednak jest dzień, w który się skusicie? Macie może jakieś rady?
Ja jak już zacznę to jest ok, nie ruszę jeśli wiem, że mam nie ruszać, ale najgorzej jak po długim czasie trzymania diety zrobi się dzień luzu, przerwę czy tak zwany cheat meal, jak dla mnie nie jest to dobre, bo robi mi tylko ochotę na więcej a jak już nie jem to nie jem.
I chyba będę kończyć tego posta, to był taki jakby informacyjny i o moim dniu...
-a